Leśniczy z poligonu

Pisałem wydaje się, że zupełnie niedawno, bo w sierpniu, o wojsku i leśnikach. Obiecałem Wam wtedy opowieść o leśnikach z poligonu. Każdy dzień przynosi jednak coś nowego, życie pędzi tak szybko, tak wiele ciekawego dzieje się w lesie, że nie było kiedy wywiązać się z obietnicy. Wypada jednak dotrzymać słowa...
08.11.2013

Pisałem wydaje się, że zupełnie niedawno, bo w sierpniu, o wojsku i leśnikach. Obiecałem Wam wtedy opowieść o leśnikach z poligonu. Każdy dzień przynosi jednak coś nowego, życie pędzi tak szybko, tak wiele ciekawego dzieje się w lesie, że nie było kiedy wywiązać się z obietnicy. Wypada jednak dotrzymać słowa...

Wędrując po lasach pewnie zdarza się Wam spotykać żółte, ostrzegawcze tablice zakazujące wstępu do lasu ze względu na jego militarne przeznaczenie. Jak zatem prowadzić tam gospodarkę leśną, gdy leśną ciszę mącą wybuchy pocisków, serie z broni maszynowej i warkot potężnych silników? Przeciez las znajduje się za płotami i metalowymi bramami, drogi rozjeżdżone są przez czołgi i transportery opancerzone? Zawsze mnie to intrygowało. Spodziewałem się też, że w poligonowym lesie jest wiele potrzaskanych pociskami drzew, co kawałek widać ślady pożarów i wszędzie walają się łuski…

Gdy wybrałem się na poligon w Wędrzynie koło Sulęcina w towarzystwie mojego kolegi, leśniczego Grzegorza Kota byłem pozytywnie zaskoczony. Poligonowy las wyglądał zupełnie tak samo jak w moim leśnictwie z wyjątkiem pasów taktycznych pozbawionych drzew. To na pozór leśnictwo jak każde inne. Powierzchnia leśnictwa Długoszynek to 1568 ha, roczne pozyskanie- około 9500 m3 drewna. Jak na naszą szczecińską dyrekcję to przeciętne leśnictwo. Leśniczy Grzegorz od wielu lat gospodarzy jednak nieco inaczej w  „poligonowym” leśnictwie, którego tylko dwa oddziały znajdują się poza strefą militarną:

7820.jpg

Jego syn jest także leśnikiem, pracuje w sąsiednim leśnictwie Żubrów jako podleśniczy. Grzegorzowi z kolei pomaga podleśniczy Janusz Kowalewski:

7821.jpg

Jak się gospodarzy w lesie na spółkę z wojskiem? – pytam leśniczego Grzegorza. Wojskowi żartują, że mamy czas na swobodną gospodarkę leśną w kwietniu i październiku, bo wtedy nie odbywają się strzelania- odpowiada. To oczywiste, że poligon i obecność wojska odbiera swobodę gospodarowania i sprawia problemy przy wykonywaniu narzuconych planem zadań, które przecież muszą być wykonane. Aby je w pełni i terminowo wykonać często leśnikom, a szczególnie pracownikom ZUL-a zdarza się  pracować w soboty, a nawet w niedziele, bo wtedy wojsko nie ma zajęć. Leśniczy opowiadał mi też, że:

„ Co tydzień dostajemy z komendy poligonu harmonogram strzelań i musimy do niego dostosować swoje obowiązki. Największy problem stanowi  brak swobodnego dostępu do lasu i zachowanie właściwej rotacji drewna przy wywozie. Gdy pojawi się przewoźnik po zamówione drewno jedziemy tam, gdzie nie ma akurat strzelań.  Choć zdarza się, że czasem i tak trzeba poczekać przy jednej z poligonowych dróg i wtedy przewoźnik denerwuje się stratą czasu.”

Kiedyś zdarzały się stosy z drewnem rozwalane przez niedoświadczonych wojaków, ale od czasu gdy nasza armia postawiła na zawodowych żołnierzy nie ma takich problemów. Wojskowi dobrze współpracują z leśnikami i wiedzą, że aby istniał las, trzeba o niego stale dbać. Nigdy też leśniczy nie czuł się zagrożony, realizując swoje zadania w tak specyficznym leśnictwie. W zasadzie nie ma w jego gospodarstwie problemu „postrzelanego” drewna, bo ukształtowanie terenu przygotowało naturalne kulochwyty, choć w leśnictwie Walewice, które znajduje się za pasami taktycznymi i strzelnicami czasem drewno przeznaczone do sprzedaży sprawdza się wykrywaczem metali.

Co ciekawe, gry wojenne dobrze służą przyrodzie. Teren poligonu to piękne, atrakcyjne przyrodniczo drzewostany, w sporej części bukowe, z których około połowa leży w sieci Natura 2000:

7824.jpg

 Wojskowi dbając o pasy robocze na linii strzału wycinają samosiewy brzozy i sosny. W ten sposób chronią dorodne wrzosowiska, zajmujące sporą powierzchnię poligonu, a są one cenne dla przyrody oraz pszczelarzy, którzy ustawiają tu przewoźne pasieki:

7823.jpg

 Prawo ochrony środowiska obliguje wojsko do zapewnienia ochrony roślin oraz zwierząt w toku szkolenia, zgodnie ze sporządzanym co 4 lata „Planem ochrony środowiska poligonu wojskowego”. Pasy taktyczne pozbawione drzew i otwarte tereny porośnięte wrzosem i trawami są także przydatne dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Leśniczy spogląda z pagórków poligonu na swoje gospodarstwo:

7825.jpg

 Na poligonie są stanowiska ciekawych roślin, liczne ostoje bielika, żurawi, a leśniczego Grzegorza cieszą często spotykane lelki kozodoje, które wieczorem zrywają się z utwardzonych dróg.

Militarny las dobrze wpływa też na stany zwierzyny. Na terenie „poligonowego” Nadleśnictwa Sulęcin jest jedna z większych populacji jelenia w lubuskim, a w zasadzie nie ma problemu szkód w uprawach i młodnikach. Brak dróg publicznych i penetracji ludzkiej sprawia, że jelenie, sarny i dziki swobodnie żerują na dawnych polach zarośniętych głogami, zdziczałymi gruszami i jabłoniami, zostały tam też resztki łubinu.

Co może wydawać się dziwne, na poligonie nie ma zupełnie problemu z pożarami. Na terenie wojskowym stoi maszt z leśną kamerą:

7826.jpg

 a wojsko użyczyło miejsce w swoim  budynku dla obserwatora ppoż. „Strażacki” Landrover nadleśnictwa patroluje teren, a kierowcy- leśnikowi towarzyszy wojskowy strażak. W komendzie poligonu odbierane są radiowe komunikaty z punktu ppoż nadleśnictwa o zagrożeniu pożarowym i gdy jest ogłoszona „trójka”, czyli najwyższy stopień zagrożenia nie odbywają się szkolenia z użyciem ostrej amunicji.

Jak widać leśnicy i wojsko zgodnie gospodarzą i wspólnie realizują swoje, wydawać się może, zgoła odmienne, zadania w poligonowym lesie. Przyroda na tym zyskuje, a leśnicy z Sulęcina doskonale radzą sobie  z zarządzaniem takim nietypowym lasem jak i z presją dyscypliny wojskowej.

Leśniczy Jarek- leśniczy@erys.pl